mar 13 2004

Chuj ze wszystkim i ze wszystkimi!!!


Komentarze: 8

Siedzę właśnie w domu i już się prawie duszę od powstrzymywania płaczu!! Wkurwiona, wkurwiona, wkurwiona! Czy może raczej jest mi kurewsko przykro i smutno? Chyba jednak tak. Chyba dominują te uczucia.. I jeszcze rozczarowanie.. Totalne.. Łzy mi się cisną do oczu, dławie krzyk wściekłości i żalu.. Jak zwykle przez Niego.. Dziś na UW były dni otwarte. Miałam pojechać na wykład o prawie i filologii angielskiej. Łukasz specjalnie przyjechał do Warszawy, żeby tam ze mną pojechać, bo Go prosiłam o to. Cieszyłam się! Naprawdę byłam niesamowicie szczęśliwa, że to dla mnie zrobił! I jeszcze ta piękna pogoda-słonko świeci, jest cieplutko... Myślałam, że zajebiście spędzimy czas, że pojedziemy wreszcie do "naszych" Łazienek.. Specjalnie nie poszłam na ten drugi wykład, żebyśmy mogli więcej czasu pobyć we dwoje w tych głupich Łazienkach!! I co? W autobusie mi coś opowiadał, ja mu na chwilkę przerwałam i od tego się zaczęło. Nadąsał się, że znów mu przerywam, mimo że tyle razy ze mną już rozmawiał, że tego nie znosi. Przeprosiłam. Ale on się nie odzywał. Więc ja też nic nie mówiłam. Czekałam, aż On zacznie. Kiedy szliśmy juz na autobus, żeby jechać do tych Łazienek, spytał czemu nic nie mówię. Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że myślałam, że jest obrażony. A co On wtedy zrobił? Zawrócił do autobusu!! Spytałam co robi, a On, że jedzie do domu. Krew mnie normalnie zalała!! Spytałam czemu, a On, że już mu się odechciało gdziekolwiek jechać. Wkurwił mnie i sprawił mi przykrość. Więc wywaliłam z siebie wszystko, co leżało mi na sercu! Że ja przynajmniej przeprosiłam, a On nie potrafi nigdy przeprosić, że tylko On się wiecznie liczy, że to On jest najważniejszy, że nieważne jest to, że ja chciałam z Nim spędzić czas, wystarczy, że uraziłam Jego dumę, że jest śmieszny dąsając się o tak nieistotne sprawy, że wiecznie to ja jestem tą zła, a On jest święty i jeszcze parę takich innych rzeczy. Ostatecznie wskoczyłam do autobusu i pojechałam do domu. I siedzę właśnie, kurwa mać, przy jakimś pierdolonym komputerze, zamiast być z Nim, bo On miał kurwa taki kaprys!!! Już mi sił brakuje.. Modlę się do Boga, żebym nie przestała kochać.. Żebym się nie wypaliła.. Nie chcę tego, a tego się teraz najbardziej obawiam.. Bo mam wątpliwości.. zastanawiam się czy bycie w tym związku ma jakikolwiek sens.. On o tym nie wie, nie wie o czym myślę, bo jestem na tyle taktowna, że mu o tym nie mówię, bo przykro byłoby mu coś takiego usłyszeć.. A On wciąż zachowuje sie tak, że te myśli coraz częściej pojawiają się w mojej główce.. Wciąż utwierdza mnie w przekonaniu, że nie powinnam z Nim być, bo się dla Niego nie liczę.. Wciąż tylko sprawia mi ból, wciąż ma do mnie o wszystko pretensje.. Wciąż jest moja wina.. Wciąż przez Niego płaczę.. A mówi się, żę żadna dziewczyna nie powinna być z kimś, kto doprowadza ją do łez.. Znów stoję na rozstaju dróg.. Znów nie wiem gdzie pójść, co robię źle i czy ja naprawde nie zasługuje na miłość.. Czy ja naprawdę jestem aż tak złym człowiekiem, że miłość wciąż omija mnie wielkim łukiem?! Tak mi się chce płakać.. Taki mam żal do Niego, że mnie tak dzisiaj potraktował.. Po prostu mnie olał.. Ja jestem niczym.. Przynajmniej niczym wartościowym! Więc po co ja żyję? Na chuj ktoś taki jak ja chodzi po świecie?! Ktoś kto nic dla nikogo nie znaczy, kto wiecznie jest dla kogoś ciężarem, kto wiecznie wszystko robi źle... Czy ktoś taki ma prawo żyć? Czy ktoś taki może czegokolwiek oczekiwać od świata? Chyba jednak nie może.. Jestem wredna suka..to prawie każdy stara mi się udowodnić na każdym kroku.. I błagam, nie piszcie, żebym się nie martwiła, bo będzie dobrze.. Ja wiem, że będzie dobrze, tylko, że każda taka sytuacja jak dzisiaj z Łukaszem mnie powoli zabija i wykańcza.. I mimo, że za jakis czas się uśmiechnę, to gdzieś głęboko zostaje ślad.. Taka rana, która się znów otworzy, gdy tylko się pokłócimy.. A to boli.. I ja nie mam w sobie tyle siły, by się tym nie przejmować.. W takich chwilach trace wiarę w siebie, w to, że mogę coś osiągnąć, że mam po co i dla kogo żyć.. W takich chwilach się nienawidzę...

caroline069 : :
14 marca 2004, 15:44
To nie Twoja wina!!! Ty nic złego nie zrobiłaś... faceci mają, różne przewrażliwienia na swoim punkcie... i czasem nawet nie zdają sobie z tego sprawy jak ciężko jest ich przez to kochac...a jeszcze do tego dochodzi ta ich "duma" i myślenie że nie mają wad ... hmm... niewiem co mam napisać żeby Cię pocieszyć, żeby jakoś Ci pomóc jestem w tym kiepska... nie radzę sobie nawet ze swoimi problemami... :( Buźka :* Minie trochę czasu... może zrozumie swój błąd...
mopsik
13 marca 2004, 17:11
hmm... chciałbym napisac coś co by Twojego Łukasza nie obraziło, ale jakoś mi nie wychodzi... Tak więc walnę coś niezwiazanego z tematem :)BAWMY SIĘ!!! MŁODZI JESTEŚMY!!!
13 marca 2004, 16:56
Aha, na UW tez bylam, ale po tym jak zostalam prawie zmazdzona przez tlum, nie chce wiecej zadnych dni otwartych!!!
13 marca 2004, 16:55
Karolinko z tego co przeczytalam, to wydaje mi sie, ze lukasz jest troche za bardzo przewrazliwiony - to jest jego i tylko jego problem, wiec nie pisz, ze to Tobie czegos brakuje, jestes beznadziejna, itp, bo to NIEPRAWDA!!! Wydaje mi sie, ze w tej sytuacji nie bylo zadnej Twojej winy, to Lukasz chyba za bardzo sie przejmuje blahostkami, takimi jak przerwanie mu opowiadania, bo w zyciu spotka jeszcze wielu ludzi, ktorzy beda mu przerywac, a jeszcze wiecej takich, ktorzy w ogole nie beda chcieli go sluchac. Takie jest moje zdanie na ten temat. Buzka!!!
lifesucks
13 marca 2004, 15:54
a moim zdaniem troszke przesadzilas co do oceny samej siebie... nie powinnas tak myslec. Jezeli Go kochasz i myslisz ze on Ciebie tez kocha.. to powinnas z nim porozmawiac.. szczerze nie kryc tego co tu wypisalas!! A najelpiej by bylo gdy byś znim zerwala... bo jak Cie kocha i jest ciebie wart to bedzie cie blagal o nastepna szanse! takie jest moje zdanie... Jezeli sie jednak nie uda..to pamietaj...facetow jest wielu :) a Łukasz nie zasługiwał na Ciebie :) i nie badz smutna.. wkoncu wiosna idzie!
ciotka_dobra_rada
13 marca 2004, 14:54
Dokladnie oni sa... inni baardzo lagodnie mowiac, to porostu faceci... Hm wiesz tym razem nie bede gadac ze bedzie dobrze tak jak prosilas... Ale nie umiem bo bedzie dobrze! I nic na to nie poradze...! Hm stanelas na rozstaju drog i nie wiesz gdzie masz isc? Przemysl to i idz tam gdzie kaze Ci serducho...... I pamietaj ze zawsze jest dla kogo zyc! A On, przeciez sie kochacie i to jest najwzniejsze... A On zrozumie swoj blad, na bank...!!! I jeszcze raz Ci powiem ze bedzie dobrze! Buzka i 3maj sie! Damy rade!!! Yeaaaaah! Pamietaj o tym zawsze!
zla
13 marca 2004, 14:53
się wpisuje i zara bede wpisana..... a nie mówiłam... Anek pozdrawia i zaprasza do siebie:)
13 marca 2004, 14:45
Karolina..... boże.... skąd ja to znam..... Spójrzmy prawdzie w oczy..... faceci są pierdolnięci i tyle... Im po prostu musi raz na jakiś czas odbić jakaś durna palma... To jest udowodnione naukowo.... Nie przejmuj się.... wiem że to moje gadanie nic nie da... ale nie warto się przejmować... Potraktował Cię źle.... i na pewno to zrozumie..... A jak nie... to wtedy należy mu się pożądny oklep... Tylko najgorsze jest to że żadko do nich cokolwiek dociera... Ale da się....... Najlepiej teraz poczekaj... Wiem że trudne to będzie... Ja też nie nawidze tej niepewności... Nie cierpie być z kimś pokłócona... Zwłaszcza z osobą którą kocham.... Właśnie najgorsze jest sprzeczanie się o jakąś bzdurę bo w złości wygarniamy sobie wszystko i potem jest jeszcze gorzej... Ochłoń Ty i niech on też ochłonie... Zobaczysz będzie dobrze... Nie obwiniaj siebie bo nic nie zrobiłaś... Jeszcze raz powtarzam oni tak mają i niestety będe mieć.... Taki ich................hm.... pojebany

Dodaj komentarz