Komentarze: 4
Kiepski dzien dzis w sumie.. Polski poszedl mi chyba raczej nie za dobrze, bo trafilam akurat na zjebana maxymalnie grupe.. Ech, trudno! zeby to przynajmniej zaliczyc, bo nie chce tego znow pisac.. :( Po lekcjach widzialam sie z Kukim i.. no chyba nie musze dodawac co bylo, bo wiecznie to samo! :) No poklocilismy sie. Tradycja. Jak zwykle o byle co, jak zwykle mial po prostu swoje humorki i wszystko co powiedzialam kompletnie przeinaczyl. Ciagle sie klocimy i ciagle w sumie o nic! Boze, co ja sie mam z tym chlopem.. Boze, ile przez ta goopia milosc czlowiek jest w stanie znosic! Nieprawdopodobne jak milosc zmienia czlowieka! Gdyby ktos mi kiedys powiedzial, ze sie zmienie o 180 stopni, gdy sie wreszcie prawdziwie zakocham, popukalabym sie w czolo! A jednak ten ktos mialby racje. W sumie to wcale mi sie nie podoba to, ze.. sie wlasnie zmienilam. Nienawidze sie za to, ze jestem taka miekka jesli chodzi o Niego, ze potrafie sie naprawde poswiecac dla Niego i, ze to stale robie! Nienawidze! To jest zalosne.. I staram sie ze soba walczyc, ale.. nie potrafie, kurwa, nie potrafie! Albo jestem naprawde tak tepa i goopia idiotka, albo naprawde to milosc.. Nie wiem.. Juz sie w tym wszystkim dawno pogubilam.. Zatracilam sie dla Niego, gdzies przystanelam i sie zgubilam.. I nie moge sie odnalezc. Jest dobrze, jest naprawde dobrze, ale bywa zle, jak w kazdym zwiazku i wtedy sie chwieje.. Wtedy wariuje i panikuje. Jak jakas pieprzona histeryczka.. To normalne? Normalne, ale w pierwszej fazie, w fazie zauroczenia, a u mnie to sie "troche" przedluzylo.. Czy jeszcze kiedys bede umiala po ktorejs kolejnej klotni pojsc sobie w inna strone i nie odwrocic glowy? Czy zawsze juz bede sie plaszczyc jak.. popierdoleniec? Chcialabym byc twarda jak On i czasami nieprzystepna, nieprzeblagana.. Nie umiem.. Chce, a nie umiem.. Gubie sie w tym wszystkim.. Zalezy mu, ale czy az tak bardzo jak mi? Chcialabym, zeby to sie jakos rownowazylo, zeby obdzielilo nas po polowie, zeby zadne z nas nie kochalo slabiej niz drugie, lub, zeby chociaz kochalo.. Da sie tak? Czy zawsze jedna strona angazuje sie mocniej, chociaz o ten jeden procent? Kiedys mi powiedzial, ze strasznie nie lubi sie ze mna klocic.. ja z Nim tez bardzo nie lubie, bo potem jestem taka rozbita, tak sie tym zawsze przejmuje.. A jednak to On wiecznie doprowadza do klotni.. Nie zawsze sa z Jego winy, ale czesto On mnie zle rozumie i wszystko przekreca (tak jak dzisiaj), a to ZAWSZE konczy sie klotnia. Drobna, bo drobna, ale zawsze jakas.. W sumie to nigdy nie poklocilismy sie jakos bardzo powaznie. Bywalo, ze sie nie odzywalismy przez jakis czas, ale zawsze sie ukladalo. Teraz tez sie ulozy, ja to wiem.. z autopsji.. ale i tak jestem przybita, wkurwiona, smutna i przykro mi.. Nienawidze takich sytuacji! Nienawidze siebie, a kocham Jego..