Archiwum listopad 2003, strona 2


lis 18 2003 Jutro sądny dzień... :(
Komentarze: 3

A więc na dzień dzisiejszy sprawy mają się tak: jutro przed 12 spotykam się z Łukaszem i będziemy rozmawiać. Wczoraj po 22 napisałam do niego czy spotkamy się w środę, czy dopiero w piątek. Napisałam dlatego, że uznałam, że tak na dobrą sprawę to ja chcę rozmawiać, więc nic się nie stanie jak wyjdę z inicjatywą. Inaczej, nie wiem czy bym w ogóle się doczekała rozmowy, a jak już wczoraj pisałam, chcę to jak najszybciej załatwić i wziąć się za leczenie ran. Wracając do tematu, odpisał, że jeszcze nie wie kiedy, że odezwie się jutro i napisał dobranoc.(!) Napisałam, że nie rozumiem dlaczego nie wie, skoro zawsze mu pasowało, ale dobrze, poczekam. Jego SMS był bardzo suchy (w sumie nie dziwne), więc napisałam, że dziwię mu się, że jest zły, skoro to ja przeczytałam tak dużo gorzkich słów, że już chyba więcej się nie da. On na to spytał jakich gorzkich słów i jeszcze napisał: ”Miałaś odwagę, by zacząć ten temat, ale zabrakło ci jej, by go skończyć. Byłem pijany -wiem- ale to działało na twoją korzyść.” Odpisałam mu, że nieprawda, nie dało się z nim rozmawiać, bo nie traktował mnie poważnie, więc niech mi nie zarzuca tchórzostwa, bo ja dokończę tą rozmowę. I napisałam jeszcze, że dostałam od kogoś SMSa (obiecałam, że nie wsypię Huberta..), w którym było napisane to, co podobno mówił i właśnie o tym chcę porozmawiać. On mnie poprosił, żebym mu napisała numer telefonu, z którego wysłano SMSa, choć powiedział, że i tak wie kto go wysłał i jeszcze napisał, że się spotkamy w środę tak jak zwykle. Odpisałam, że SMS był wysłany z Internetu i nie był podpisany, więc nie ma możliwości zlokalizować nadawcy. Napisałam tez, że nie jest dla mnie ważne kto miał czelność napisać mi coś takiego, tylko jak bardzo tym skrzywdził. Puścił sygnał na ok. (zawsze tak robiliśmy..). I koniec. Czyli jutro wszystko się wyjaśni.. Boże, trzymajcie kciuki, żeby to się wszystko dobrze skończyło.. Nikt z moich przyjaciół nie wierzy w to, że Łukasz mógłby mi coś takiego zrobić.. Jest zbyt wiele rzeczy, które za tym przemawiają, no chyba, że przez to cholerne pół roku on dzień w dzień udawał i grał.. Dla mnie jest to fizycznie niemożliwe.. W każdym razie ja go mimo wszystko nadal kocham i dlatego mogę mu to jakoś wybaczyć, jeżeli przystanie na moje warunki: zacznie mnie szanować, traktować poważnie i jak człowieka, który ma uczucia, jeżeli mnie przeprosi i odwoła wszystko to, co powiedział na mnie złego przed tymi, którzy to słyszeli. W innym wypadku.. no cóż.. nie pozwolę sobą pomiatać.. Najgorsze jest to, że ja się zawiodłam. Bardzo.. Ufałam mu bezgranicznie, a on to tak łatwo przekreślił.. Jeśli wszystko dobrze się skończy (mój Boże, żeby tak było..) to będzie musiał naprawdę bardzo się starać i bardzo długo, bym z powrotem mogła mu zaufać. Choć.. to już nigdy nie będzie to samo zaufanie.. Tego nie da się powtórzyć i odbudować całkiem na nowo.. To już nigdy nie będzie pełne zaufanie.. I jeszcze jedno: przez co najmniej dwa miesiące (co najmniej!) zero, po prostu zero sexu (jeśli nadal będziemy razem oczywiście). A czy pozwolę mu się w ogóle dotknąć, tak, jak mnie dotykał dotychczas? Obawiam się, że długo nie..  Koniec gdybania! Nie wiadomo jak to będzie, więc gadam teraz niepotrzebnie takie rzeczy. Błagam trzymajcie kciuki, żeby okazało się, że mu zależy, że nie chce mnie stracić i niech zacznie się zmieniać.. Jutro wszystko napiszę.. I wiecie co? Do mnie to po prostu nie dociera, że istnieje możliwość, że się jutro rozstaniemy. Ja w to nie wierzę! Nie mogę uwierzyć..

caroline069 : :
lis 17 2003 :(
Komentarze: 5

Ostatnia rzecz dzisiaj: weszłam przed chwilą na bloga jednego z kolegów Łukasza i tam coś przeczytałam. Napisane było:"(...) kolega kiedyś mi powiedział, ze sie zakochal i jego panna go zdradzila i odtad nie chce sie wiazac z uczuciem tylko zaliczac panny krzywdzac je tak, jak one skrzywdzily jego." I wiecie co? To jest o Łukaszu.. To jest na pewno o nim.. Bo słyszalam ta historie, nie slyszalam tylko tej drugiej jej czesci.. A szkoda.. Bo w takim razie mu sie udalo to co zamierzal.. Skrzywdzil.. Cholernie skrzywdzil...Kurewsko boli.. Glupia jestem, pisze i placze, a mowiono mi, ze nie placze sie przez chlopakow, bo zaden na to nie zasluguje.. Ale jak ja moge nie plakac, skoro czuje sie jak szmata.. Wykorzystal mnie.. Moj Boze, jak to boli..

caroline069 : :
lis 17 2003 Cisza.. :(
Komentarze: 0

Dochodzi godzina 20, a Łukasz nie puścił nawet jednego głupiego sygnału... Tak ze sobą walczę, żeby nie odezwać sie pierwsza.. Ale muszę być twarda, muszę wytrzymać, nie mogę się złamać.. Boże, a tak mi potwornie ciężko.. Chciałabym mieć już tą rozmowę za sobą, chcę mieć to już z głowy.. Gdybym tylko mogła zajrzeć w przyszłość i zobaczyć jak to się wszystko skończy.. Każdy mi mówi, że będzie dobrze, żebym się nie martwiła, ale to wszystko to puste słowa.. Puste.. A właśnie najgorsze jest to czekanie.. Już po prostu wychodzę z siebie.. Ale nie ma sensu, żebym ja się odzywała pierwsza.. Jak już wcześniej pisałam, to on zawinił. Ale nikt nie rozumie jak mi jest ciężko, jak ja się panicznie boję, że ta rozmowa zakończy nasz związek.. Ja bardzo dobrze wiem, że będzie mi ciężko się pogodzić z taką sytuacją.. Ta pustka, brak Jego bedzie długo dawał mi się we znaki.. Ja się będę teraz modlić o to, aby było ok, abyśmy byli dalej razem. Jezu, on nie mógłby mi czegoś takiego zrobić! On nie jest z takich! Kuki błagam Cię, odezwij się do mnie!! Ja już tak dalej nie mogę! Chcę by te koszmarne dni były już za mną, chcę z nim porozmawiać i już wszystko wiedzieć. Błagam, niech ktoś mi pomoże! Matko, znów się rozklejam..

caroline069 : :
lis 17 2003 I jak to dalej bedzie... :(
Komentarze: 2

Jest źle, żeby nie powiedzieć bardzo źle.. Wszystko się wali i ja wcale nie przesadzam.. Obawiam się, że z Łukaszem to będzie już koniec.. Nie będę teraz pisać dlaczego, wyjaśnię dokładnie już po rozmowie z nim. Rozmawiać z nim nie wiem kiedy będę. To zależy od niego. Ja się do niego nie odzywam-nie dzwonię, nie piszę SMSów, czekam, aż on to zrobi, bo to on zranił.. Mam nadzieję, że napisze do mnie jutro, żeby się spotkać w środę-zawsze w środy się spotykamy. Jeśli nie jutro to pewnie przed piątkiem-to też „nasz dzień”. Gorzej, gdy nie odezwie się wcale, choć nie podejrzewam. Wie, że czeka go rozmowa ze mną i chyba zdaje sobie sprawę z tego, że przed nią nie ucieknie. W każdym razie rozmowa jest bardzo konieczna i ostateczna. To ja będę mówić, on będzie tylko słuchał, ewentualnie tłumaczył się. Nie wiem jak to będzie, jak to wszystko ubiorę w słowa, jak to wyjdzie, ale wiem jedno-powiem mu, że albo się zmieni i zacznie szanować mnie, moje zdanie i będzie się liczył z moimi uczuciami, albo się rozstajemy. Strasznie boje się, że wybierze tą drugą, niestety gorszą opcję, z tym, że będzie to oznaczało, że nie jest mnie wart i nie ma sensu dalej ciągnąć naszego związku... Generalnie problem wziął się stąd, że wczoraj usłyszałam od niego kilka niesamowicie przykrych słów (fakt, że był bardzo pijany, ale to nie jest mądre tłumaczenie) a co więcej, jego najlepszy przyjaciel powiedział mi to, co Łukasz rzekomo powiedział o mnie. Zabolało.. Boże, zabolało jak cholera, ale nie mogę uwierzyć w słowa Huberta, choć z drugiej strony, nie widzę też jaki miałby interes w tym, by mnie w taki sposób okłamać.. Dlatego też muszę porozmawiać z Łukaszem o tym. Chcę by te słowa potwierdził, lub im zaprzeczył, bynajmniej będę wymagała ogromnej szczerości, bez względu na to co usłyszę.. Mimo wszystko, łudzę się, że kto jak kto, ale Łukasz nie mógłby tego zrobić.. Zobaczymy.. Trzymajcie kciuki, żeby było ok., tak jak zawsze, żeby okazało się, że słowa Huberta nie były prawdą, a nawet jeśli, to niech Łukasz pokaże teraz i zrozumie, że mu na mnie zależy, niech przeprosi i niech będzie dobrze.. Mogę to wybaczyć, ale niech tylko będzie dobrze.. Inaczej, ja nie wiem czy dam rade się z tym uporać.. Przecież ja go kocham..

caroline069 : :
lis 15 2003 Hehehe :)
Komentarze: 3

Hehehe, 20 minut temu zadzwonil do mnie Kuki. Jest impreza u Huberta i jedziemy. Cool! :) Ale cos Kuki mial kiepski humor-tak wyczailam z tonu jego glosu.. Nie wiem, czy nie poklocil sie z rodzicami.. Czyli mamy teraz 16:20, ja wychodze z domu o 18, a dopiero na jednym reku mam dwie warstwy lakieru.. musze jeszcze pomalowac druga lapke, a ten lakier strasznie dlugo schnie, bo mi juz zgestnial, poza tym musze jeszcze sie przebrac i umalowac. Zdaze?? :)

caroline069 : :