Kolejny dzien tylko z Kukim.. Jakie to mile! Jak ja sie ciesze! My w zasadzie cale ferie spedzamy razem!! Non stop sie widzimy! No bo przeciez caly zeszly tydzien bylismy razem i ten jak dotad tez spedzamy ze soba. Jedynie w niedziele, wtorek sie nie widzielismy. No i jutro sie nie spotkamy. A potem czwartek, piatek, sobota razem. Nie wiem jak ja sie potem odzwyczaje od tego. Jak juz sie na nowo zacznie szkola to nie bedzie tak kolorowo. Dopiero po maturze znowu sie zacznie. W sobote sa Walentynki. Pierwsze moje Walentynki, ktorych nie spedze sama na prychaniu i kurwieniu na widok kazdej zakochanej pary.. Choc te Walentynki tez nie do konca beda takie jakie sobie wymarzylam.. Ale zawsze z Nim.. Chodzi o to, ze w sobote robi impreze nasza kolezanka. Siostra mojej kolezanki z klasy i jednoczesnie kolezanka Kukiego. Tak sie zlozylo, ze zanim sie poznalismy juz mielismy wspolnych znajomych. :) Idziemy na ta impreze, ale problem tkwi w tym, ze.. ja tej dziewczyny, do ktorej idziemy, po prostu NIENAWIDZE.. To nawet nie jest tak, ze jej nie lubie, ja jej nienawidze. Najmocniej jak tylko sie da.. Nie toleruje jej obecnosci, zycze jej jak najgorzej.. To chyba jedyna osoba jaka znam, do ktorej zywie az tak negatywne uczucia. A najgorsze jest to, ze sama nie wiem czemu. Nigdy mi nic nie zrobila, nie powiedziala niczego zlego, nie podpadla. Po prostu. Nie pasuje mi. A moze to tez dlatego, ze jestem o nia zazdrosna, mimo, ze tak naprawde nie stanowi dla mnie zagrozenia. Tak chyba czasem bywa-nie znosi sie Bogu ducha winnej osoby.. Nic na to nie poradze.I pewnie spytacie po co w takim razie ide na ta impreze. Odpowiedz jest beznadziejna, ale prawdziwa. Ide tam dla Niego. Ide tam, bo chce spedzic Walentynki z Nim. A on powiedzial, ze bardzo to docenia i wie, ze robie to tylko dla Niego i dlatego nie opusci mnie tam nawet na krok. Bedzie caly czas ze mna, przy mnie. Tak, bym czula sie jak bysmy istnieli tylko my. To duzo wedlug mnie. A nie chce go namawiac, by nie szedl na ta impreze, bo wiem, ze lubi Anke. A tak z drugiej strony-moze bedzie fajnie? Przeciez On bedzie przy mnie. Zobaczy sie. W kazdym razie wiem, ze duzo to dla niego znaczy, ze ide, bo zdaje sobie sprawe z tego jak bardzo nienawidze Anki. I wiem tez, ze mi to wynagrodzi. Juz zrezygnowal z jednego prezentu dla niej-powiedzialam, ze nie zycze sobie by kupil jej bielizne, bo traktuje to jako cos bardzo osobistego, a on sie zgodzil i powiedzial, ze sama jej wybiore to, co bede chciala. A to duzo jak na Niego. Pojsc na taki kompromis. Jutro jade obejrzec sukienki na studniowke. Najwyzsza pora, w koncu to juz za 1,5 tygodnia. Przy okazji jade po prezent Walentynkowy dla Kukiego. Po kartke i po sliczna rameczke-serduszko z calujacymi sie Diddle'ami. A w rameczke wloze dwa nasze zdjecia. Ja na jednej polowce serduszka, on na drugiej. I tyle na dzis. Ide sie brac za historie. Nic nowego, co? Ciagle tylko ta historia i historia.. Nie dziwne..w koncu Sadny Dzien juz za 3 miesiace..